Dawno, dawno temu otrzymałam zlecenie na artykuł o "znieczulicy polskiego społeczeństwa na muzykę instrumentalną". Być może sam fakt, iż piszę na czyjeś polecenie nie świadczy na moją korzyść jako niezależnego przedstawiciela współczesnych mediów, ale nie mniej zrobię to z wielką przyjemnością. W końcu przyjaciołom się nie odmawia.
Muzyka instrumentalna, jak sama nazwa wskazuje, to brzmienia uzyskiwane jedynie za pomocą instrumentów muzycznych, nie zaś z udziałem głosu ludzkiego. Znając jednak zamiłowania osoby, która jako zadanie wyznaczyła mi stworzenie tego artykułu, uznaję, że miała na myśli muzykę instrumentalno-wokalną, graną ku (nie)uciesze ulicznych przechodniów.
Busking, czyli występy uliczne różnego rodzaju artystów, połączone zazwyczaj ze zbieraniem skromnych datków do kapelusza, bądź futerału po instrumencie, znane są w Polsce od dawna i spotkać je można na rynkach zarówno w większych, jak i mniejszych miastach tego kraju. Królowie ulicznych scen wyglądają zazwyczaj tak:
lub tak:
Niektórzy posiadają nawet własne kasy fiskalne i drukują paragony dla każdego kto wrzuci monetę!
Nie wiem z jak dużym niezadowoleniem spotkały się występy mojego kolegi na warszawskich ulicach, ale przykład Gienka Loski dowodzi, iż z wrażliwością i gustem przechodniów aż tak źle nie jest, a społeczeństwo polskie gromko docenia starania grajków. O gustach się jednak nie dyskutuje i przyjąć mogę, iż nie wszyscy przyjęli owe jam session z wyraźnym entuzjazmem, a od muzyki do pomidorowego linczu było już tylko o krok. Rada na dziś: wykupienie objazdowej wycieczki po Litwie i udział w Dniu Muzyki Ulicznej organizowanej corocznie w tym kraju.
Pan wrzuci pieniążka...plisss...
(Wiem, że krótko i właściwie nie na temat, ale jak znieczulica to znieczulica.)



Gdyby kolega grał klasykę popu a nie rocka, pomidorów byłoby mniej. Gusta tłumu są mało odkrywcze;)
OdpowiedzUsuńZnieczulica dotyczy nie tylko społeczeństwa polskiego. Czytałam kiedyś o projekcie znanego skrzypka, który przez ponad 5 godzin grał w nowojorskim (chyba) metrze. Parę osób wrzuciło drobne, jedna go rozpoznała.
...Jego koncerty w filharmonii kosztują po 100$ i zawsze ma pełną salę.
Wiesz, w tym się właśnie przejawia snobizm. Można nie rozumieć i nie doceniać, ale jak się płaci 100$ to nie doceniać nie wypada. Zresztą filharmonia to wciąż przykład kultury elitarnej i być może ludzie, którzy korzystają z nowojorskiego metra nie do końca interesują się sztuką. Może, gdyby chłopcy byli znani szerszej masie społeczeństwa to byłoby inaczej i warszawskiej znieczulicy by nie doświadczyli. Cóż, życie bywa brutalne.
OdpowiedzUsuńMasz rację, życie bywa brutalne, ale wierzę w naszych chłopców i w to, że zostaną docenieni.
OdpowiedzUsuńKotek, jeśli przed niedzielą zahaczysz o Lublin to warto napisać o Carnavalu Sztuk-Mistrzów / EJC. A nawet jeśli nie, to polecam przejść się po mieście i pooglądać buskerów z całego świata - klimat jest mega pozytywny :) Odbiór przechodniów również - w sferze akrobatyki i ekwilibrystyki jak widać snobizm nie występuje.